Możemy zatem przyjąć, że coś istnieje. Nie może to być samo istnienie.19 Gdybyśmy bowiem powiedzieli, że to, co istnieje, jest istnieniem, zostałaby nam zupełna pustka. To, co istnieje, musi posiadać jakieś jakości poza istnieniem. A jakość złożoną, zestawioną z wszystkich jakości rzeczy, można nazwać jej naturą. Nie możemy jednak bez reszty rozłożyć rzeczy na jej jakości. „Na czele serii będzie coś istniejącego, co ma jakości, samo nie będąc jakością. Zwykłą nazwą dla tego czegoś – i nazwą najlepszą, jak sądzę – jest substancja.”20 Można wysunąć zarzut, że substancja poza swoimi jakościami jest nie- pojmowalnym niczym, ale nie wynika stąd, że substancja „nie jest czymś w połączeniu z jej jakościami”21.
Jeśli zatem coś istnieje, a wiemy z doświadczenia, że tak jest, musi być co najmniej jedna substancja. Ale przyjęliśmy już empiryczną przesłankę mówiącą o pluralizmie, o zróżnicowaniu istnienia jako całości. Wynika stąd zatem, że muszą istnieć relacje.22 Jeśli bowiem istnieje mnogość substancji, muszą one być podobne i niepodobne, podobne w tym, że są substancjami, niepodobne w tym, że są odrębne.25 A podobieństwo i niepodobieństwo są relacjami.
Otóż, według McTaggarta każda relacja wytwarza pochodną jakość w każdym ze swych członów, mianowicie jakość bycia członem tej relacji. Ponadto, między każdą relacją a każdym z jej członów zostaje wytworzone pochodne odniesienie relacyjne. Otrzymujemy zatem nieskończone ciągi. Ale „te nieskończone ciągi nie są błędne, ponieważ nie trzeba ich dopełniać, by określić znaczenie członów wcześniejszych”.24 Rozumowanie Bradleya, mające pokazać, że jakości i relacje nie mogą być rzeczywiste, traci zatem swą moc.
Leave a reply