Trudność tę oczywiście dostrzega i rozważa sam Mili. I podsuwa rozmaite sposoby uporania się z nią. W ogólności jednak jego odpowiedź idzie w następującym kierunku. Dobro ogółu wymaga, by jednostce przyznane było tyle wolności, ile to możliwe. Toteż krzywdę wyrządzoną innym trzeba interpretować możliwie wąsko. Sądy większości co do tego, co byłoby dobroczynne dla jednostki, wcale nie są niezawodne. Społeczeństwo nie powinno wkraczać w dziedzinę prywatnej wolności, wyjąwszy przypadki, gdy „stwierdzamy określoną szkodę lub wyraźne jej ryzyko, czy to dla jednostki, czy dla społeczeństwa”.”
Oczywiście, z czysto teoretycznego punktu widzenia nie jest to pełna odpowiedź na zarzut. Można bowiem nadal pytać, co stanowi „o- kreśloną szkodę” lub „wyraźne jej ryzyko”.40 A zarazem ogólna zasada Milla bywa na ogół przestrzegana w naszych zachodnich demokracjach. Większość z nas niewątpliwie zgodziłaby się, że ograniczenia prywatnej wolności powinny być sprowadzone do minimum, jakiego wymaga poszanowanie praw innych oraz interesów ogółu. Ale próżno byłoby zakładać, że jakikolwiek filozof może dostarczyć nam formuły, która rozstrzygnie wszystkie spory co do granic tego minimum.
Nacisk, jaki kładzie Mili na wartość prywatnej wolności i na zasadę indywidualności czy oryginalności, to znaczy na zasadę samorozwoju jednostki, wpływa naturalnie na jego idee dotyczące rządu i jego funkcji. Wpływa on na jego pojęcie najbardziej pożądanej formy rządów i pozwala mu również dostrzegać niebezpieczeństwo mogące grozić demokracji, któremu Bentham i James Mili w istocie nie poświęcili uwagi. Możemy rozważyć kolejno te dwie sprawy.
Leave a reply