We wstępie do swych Prolegomena to Ethics („Prolegomena do etyki”), opublikowanych pośmiertnie w 1883 r., Green nawiązuje do pokusy traktowania etyki, jakby była gałęzią przyrodoznawstwa. Pokusa ta jest wprawdzie zrozumiała. Przyrost bowiem wiedzy historycznej oraz rozwój teorii ewolucji podsuwa możliwość podania czysto naturalistycznego i genetycznego wyjaśnienia zjawisk życia moralnego. Ale co staje się wówczas z etyką rozumianą jako nauka normatywna? Odpowiedź brzmi, że filozof, „który ma odwagę głoszenia swych zasad, sprowadziwszy ich [naszych systemów etycznych] część spekulatywną do nauki przyrodniczej, musi całkowicie odrzucić część praktyczną, czyli zawierającą zalecenia”.7 Ale fakt, że sprowadzenie etyki do jakiejś dziedziny nauki przyrodniczej pociąga odrzucenie jej jako nauki normatywnej, powinien skłonić nas do ponownego rozważenia założeń czy warunków poznania i działania moralnego. Czy człowiek jest tylko dzieckiem natury? Czy też istnieje w nim zasada duchowa umożliwiająca poznanie – poznanie przyrody lub poznanie moralne?
Green uznaje więc za konieczne rozpoczęcie swego badania nad moralnością od metafizyki poznania. I przekonuje przede wszystkim, że jeśli nawet rozstrzygnęlibyśmy na rzecz materialistów wszystkie owe pytania dotyczące konkretnych faktów, które tworzą przedmiot sporu między nimi a spirytualistami, nadal pozostaje do wytłumaczenia sama ta możliwość naszego wyjaśnienia w ogóle owych faktów. „Nadal będziemy logicznie zobowiązani do przyznania, że w człowieku, który może poznać przyrodę – dla którego istnieje kosmos doświadczenia – istnieje zasada, która nie jest naturalna i której nie sposób wyjaśnić tak jak wyjaśniamy fakty przyrodnicze, bez popadania w hoteron proteron.”8
Leave a reply