Czyniąc z przyjemności jedyne dobro, hedonizm jest beznadziejnie jednostronną teorią. Inną teorią jednostronną jest Kaniowska etyka obowiązku dla samego obowiązku. Ale tu trudnością jest formalizm teorii. Mówi się nam, że mamy urzeczywistniać dobrą wolę, „ale co do tego, czym jest dobra wola, nie mówi (etyka obowiązku dla samego obowiązku) nam niczego, pozostawiając nas z czczą abstrakcją” ls. Bradley zabezpiecza się przed zarzutem o karykaturo- wanie etyki Kanta mówiąc, że nie zamierza przedstawiać egzegezy jego teorii moralnej, a zarazem wypowiada swe przeświadczenie, iż system etyczny Kanta „został unicestwiony przez krytykę Hegla”.1 A właśnie zasadnicza krytyka ze strony Hegla głosiła, że etyka Kanta jest obarczona pustym formalizmem.
Bradley nie sprzeciwia się, tak jak Hegel, poglądowi, iż celem moralności jest urzeczywistnienie dobrej woli. Chodzi mu o to, że idei tej trzeba nadać treść. Żeby zaś to zrobić, musimy zrozumieć, że dobra wola jest wolą powszechną, wolą organizmu społecznego. Znaczy to bowiem, że nasze obowiązki określa nasza przynależność do organizmu społecznego, oraz to, że „aby być moralnym, muszę chcieć swego stanowiska i jego obowiązków”.17
Na pierwszy rzut oka, ten Heglowski punkt widzenia, nawiązujący do Rousseau, może wydawać się niezgodny z Bradleyowską doktryną, iż celem moralności jest samorealizacja. Ale wszystko oczywiście zależy od tego, jak rozumieć termin „ja”. Dla Bradleya, tak jak dla Hegla, wola powszechna, która jest konkretnym powszechnikiem istniejącym w konkretach i poprzez nie, reprezentuje „prawdziwe” ja jednostki. Poszczególny człowiek jest abstrakcją poza swymi stosunkami społecznymi, poza swym uczestnictwem w organizmie społecznym. „Poszczególny człowiek jest tym, czym jest, z powodu społeczności i w oparciu o społeczność.” 18 A więc utożsamiać własną wolę prywatną z wolą powszechną to urzeczywistniać własne prawdziwe ja-
Leave a reply