Ów konkretny powszechnik Bosanąuet nazywa, idąc za Heglem „indywiduum”. A jest rzeczą jasną, że w najpełniejszym sensie tego terminu może istnieć tylko jedno indywiduum, mianowicie Absolut. Ten bowiem powszechnik powszechników jest wszechobejmującym systemem i jedynie on może całkowicie spełnić zgłoszone przez Bo- sanąueta kryteria, to znaczy kryterium niesprzeczności i całościowo- ści. O kryteriach tych mówi się, że są w rzeczywistości czymś jednym, tylko bowiem w zupełnej całości czy we wszystkim nie ma żadnych sprzeczności.
Ale choć indywidualność należy w wyróżnionym sensie do Absolutu, przypisuje się ją również, choćby w sensie wtórnym, istotom ludzkim. A badając to użycie owego terminu Bosanąuet podkreśla, że indywidualności nie należy rozumieć w sposób nade wszystko negatywny, jakby polegała głównie na niebyciu czymś innym. Poza wszystkim, w przypadku indywiduum najwyższego, Absolutu, nie ma żadnego innego indywiduum, od którego można by je odróżnić. Indywiduum trzeba raczej pojmować pozytywnie, jako coś, co polega „na bogactwie i zupełności «ja»”.16 A właśnie w moralności społecznej, w sztuce, w religii i filozofii „skończony umysł zaczyna doświadczać czegoś z tego, czym indywidualność ostatecznie musi być”.17 W moralności społecznej, na przykład, osoba ludzka przekracza to, co Bosanąuet nazywa odpychającą samoświadomością, wola prywatna bowiem jednoczy się z innymi wolami, nie ulegając unicestwieniu w tym procesie. W religii natomiast istota ludzka przekracza poziom ciasnego i cierpiącego nędzę ja i czuje, że osiąga wyższy poziom bogactwa i pełni w jedności z tym, co boskie. A zarazem moralność jest włączona w religię.
Leave a reply