Oczywistą odpowiedzią na tę linię krytyki jest powiedzenie, że oczekiwanie doskonałej wewnętrznej spójności od metafizyki jest nieuprawnione. Z Bradleya interpretacji niedostatków myśli ludzkiej wynika przecież koniecznie, że wszelkie pojęcie Absolutu, jakie jesteśmy w stanie utworzyć, samo należy do dziedziny zjawisk. W istocie, cała metafizyka jest zjawiskiem. Bradley wcale nie waha się przed przyznaniem tego. Jak widzieliśmy, oświadcza, że filozofia, nie mniej niż religia, osiąga swą pełnię w Absolucie. Znaczy to, że filozofia jest zjawiskiem, które po przekształceniu zostaje włączone w nieskończone doświadczenie, które stanowi Absolut, lecz które przekracza nasze pojmowanie. Nie powinno nas zatem zaskakiwać, że samym twierdzeniom metafizyki nie udaje się dosięgnąć idealnego wzorca wewnętrznej spójności.
To wszystko prawda, ale prawda stanowiąca jedynie wzmocnienie przekonania, że ostatecznie twierdzenie Bradleya dotyczące Absolutu opiera się na wyjściowym akcie wiary. W ostateczności rozstrzygające jest „m u s i być”. Dla sceptycznego umysłu Bradleya wszelkie wytwory myśli ludzkiej, włącznie z metafizyką Absolutu, muszą być przesunięte do dziedziny zjawisk. Dopuszcza on wprawdzie stopnie prawdy i jest przeświadczony, że metafizyka Absolutu jest prawdziwsza niż, powiedzmy, pojęcie rzeczywistości jako czegoś, co składa się z odrębnych rzeczy powiązanych przez relacje. Nie zmienia to jednak faktu, że spekulatywna filozofia jest zjawiskiem, a nie jest identyczna z absolutnym doświadczeniem. Jak już zauważono, Bradley nie podziela ufnego „racjonalizmu” Hegla, możemy zatem powiedzieć, że jego sceptycyzm rozciąga się nawet na metafizykę, na co istotnie wskazuje aforyzm przytoczony na początku tego paragrafu. Sceptycyzm ten łączy się jednak z mocnym przekonaniem, że rzeczywistość sama w sobie, przekraczająca nasze zdolności pojmowania, jest pełną, całkowicie harmonijną całością, jest wszechobejmującym, doskonale spójnym wewnętrznie, wiecznym doświadczeniem.
Leave a reply