Otóż Mili mówi wprawdzie tak, jakby jego cztery metody badania eksperymentalnego, które uznaje za „jedyne możliwe sposoby badania eksperymentalnego”7’, były metodami odkrycia. Tymczasem zarzucano mu niekiedy, że w rzeczywistości są to jedynie sposoby sprawdzania ważności hipotez naukowych, wypracowanych za pomocą innych środków. Ale oddając sprawiedliwość Millowi trzeba dodać, że podkreśla on bardziej status owych metod jako metod dowodzenia, niż ich funkcję możliwych metod odkrycia. „Jeśli odkryć dokonuje się w ogóle kiedykolwiek za pomocą obserwacji i eksperymentu bez dedukcji, to te cztery metody są metodami odkrycia: lecz gdyby nawet nie były one metodami odkrywczymi, to niemniej byłoby prawdą, że są jedynymi metodami dowodu: i w tym charakterze można do nich sprowadzić nawet wyniki dedukcji.”80
Mili uświadamia sobie oczywiście, że eksperymentowanie ma ograniczone pole działań. W astronomii nie możemy przeprowadzać takich eksperymentów jak w chemii. To samo dotyczy mniej lub bardziej psychologii i socjologii. Toteż „metody tych nauk, ażeby osiągnąć coś wartościowego, muszą być w znacznej mierze, jeśli nie głównie, dedukcyjne”.81 Ale jest ogólną zasadą Milla, że „obserwacja bez eksperymentu (zakładając, że dedukcja nie daje żadnej pomocy) może ustalać następstwa i współistnienia, lecz nie może wykazywać związku przyczynowego”.82 A wspomniane wyżej cztery metody to metody dowodu oraz przekształcania hipotez w uznane prawa przyczynowe. Mili -nie jest zatem skłonny uznać poglądu Whewella, że pod nieobecność empirycznej falsyfikacji powinniśmy poprzestać na zgodzie na utrzymanie danej hipotezy, dopóki nie pojawi się hipoteza prostsza, równie spójna z empirycznymi faktami. W jego przekonaniu brak falsyfikacji bynajmniej nie jest jedynym potrzebnym dowodem praw przyrodniczych. I z tego powodu kładzie on nacisk na użycie metod badania eksperymentalnego, ilekroć jest to wykonalne.
Czy Millowi powiodło się uprawomocnienie wnioskowania indukcyjnego, prowadzącego do tego, co obserwowane, do tego, co nie obserwowane, od tego, co znane, do tego, co nieznane? Jeśli skupimy uwagę na jego wyraźnym twierdzeniu, że wszelkie wnioskowanie przebiega od konkretów do konkretów, i jeśli przyjmujemy, że konkrety są jestestwami całkowicie odrębnymi (to znaczy, jeśli skupiamy uwagę na nominalistycznych składnikach w myśli Milla) – musi
Historia filozofii paść odpowiedź negatywna. Mili mógłby oczywiście usiłować opracować teorię prawdopodobieństwa, ale w braku takiej teorii postąpiłby może lepiej mówiąc, że naukę uprawomocnia jej powodzenie i nie wymaga ona żadnego dalszego teoretycznego uprawomocnienia. Zarazem możemy powiedzieć, że dostarcza on takiego uprawomocnienia. Ale dostarcza go jedynie tak, że zakłada, iż całą naturę przenika sieć rzeczywistych jednorodności, będących czymś więcej niż czysto faktycznymi następstwami. Innymi słowy, Mili uprawomocnia wnioskowanie naukowe przyjmując stanowisko realisty i zapominając o konsekwencjach nominalizmu.
Leave a reply