Mili utrzymuje, że jeśli Bóg jest wszechmocny, może zapobiec złu, oraz że jeśli tego nie czyni, nie może być nieskończenie dobry. Bezużyteczne jest mówienie wraz z Deanem Manselem, że termin „dobry” orzeka się o Bogu analogicznie, a nie w tym samym sensie, w jakim używa się go w odniesieniu do istot ludzkich. Jest to bowiem równoważne powiedzeniu, że Bóg nie jest dobry w żadnym sensie, jaki możemy nadać temu terminowi. Krótko mówiąc, jeśli chcemy utrzymywać, że Bóg jest dobry, musimy również mówić, że jego moc jest ograniczona lub skończona.
Mili skłonny jest uznać za racjonalne przekonanie, że Bóg pragnie szczęścia ludzi. Podsuwa je bowiem fakt, że przyjemność zdaje się wypływać z normalnego działania ludzkiego organizmu, przykrość zaś z jakichś zakłóceń w jego działaniu. A zarazem trudno przyjmować, że Bóg stworzył wszechświat wyłącznie po to, by uszczęśliwić ludzi. Zjawiska wskazują, że jeśli istnieje inteligentny stwórca, ma on inne motywy poza szczęściem ludzkości lub istot czujących w ogóle, oraz że te inne motywy – niezależnie od tego, czym mogłyby być – są dla niego znacznie ważniejsze.
Innymi słowy, teologia naturalna nie prowadzi nas daleko. Nie jest wprawdzie czymś nieracjonalnym – w każdym razie w obliczu świadectw, jakimi obecnie rozporządzamy – wierzyć w inteligentny byt boski o ograniczonej mocy. Ale podstawą nadającą się do przyjęcia jest coś, co Mili nazywa racjonalnym sceptycyzmem: to coś więcej niż czysty agnostycyzm, lecz mniej niż silna wiara. no Three Essays, s. 75. ni Tamże.
Leave a reply