Bradley zauważa, że każdy, kto zrozumiał rozdział o relacji i jakości z Appearance and Reality, „przekona się, że nasze doświadczenie, gdy jest relacyjne, jest nieprawdziwe, i będzie musiał odrzucić, omal bez namysłu, wielką masę zjawisk” 58. Nie musimy zatem wiele mówić o jego krytyce przestrzeni, czasu, ruchu i przyczynowości. Wystarczy ukazać jego tok myślenia, odwołując się do krytyki przestrzeni i czasu.
Z jednej strony przestrzeń nie może być po prostu relacją. Każda bowiem przestrzeń musi składać się z części, które same są przestrzeniami. A jeśli przestrzeń byłaby tylko relacją, bylibyśmy w ten sposób zmuszeni do przyjęcia absurdalnego twierdzenia, iż przestrzeń jest jedynie relacją łączącą przestrzenie. Z drugiej strony jednak przestrzeń nieuchronnie rozpada się na relacje i nie może być niczym innym, jest bowiem nieskończenie zróżnicowana wewnętrznie, składając się z części, które same składają się z części, i tak dalej w nieskończoność. A zróżnicowania te są oczywiście relacjami. Jeśli jednak poszukujemy terminów, nie możemy ich znaleźć. Pojęcie przestrzeni musi więc być odesłane, jako rodzące sprzeczność, do dziedziny zjawisk.
Podobna krytyka stosuje się do pojęcia czasu. Z jednej strony czas musi być relacją, mianowicie relacją między „przed” a „po”. Z drugiej strony nie może być relacją. Jeśli jest relacją między jednostkami, które nie mają żadnego trwania, „to cały czas nie ma żadnego trwania i w ogóle nie jest czasem”.57 Jeśli jednak czas jest relacją między jednostkami, które same mają trwanie, te rzekome jednostki nie mogą być rzeczywiście jednostkami, lecz rozpadają się na relacje. A człony relacji nie istnieją. Można rzec, że czas składa się z „teraz”. Ale ponieważ pojęcie czasu zawiera idee „przed” i „po”, w owo „teraz” zostaje nieuchronnie wprowadzona rozmaitość. I gra zaczyna się od początku.
Leave a reply