W Utylitaryzmie Mili daje często cytowaną definicję czy opis podstawowej zasady etyki utylitarystycznej, całkowicie zgodnej z ben- thamizmem. „Nauka, która przyjmuje jako podstawę moralności użyteczność, czyli zasadę największego szczęścia, głosi, że czyny są dobre, jeżeli przyczyniają się do szczęścia, złe, jeżeli przyczyniają się do czegoś przeciwnego. Przez szczęście rozumie się przyjemność i brak cierpienia: przez nieszczęście cierpienie i brak przyjemności.”10 Mili wprawdzie stara się pokazać, że utylitaryzm nie jest ani filozofią egoizmu, ani filozofią dogodności. Nie jest filozofią egoizmu, ponieważ szczęście, gdy mowa o moralności, „nie jest własnym największym szczęściem, lecz największym szczęściem w ogóle” “. Dogodne zaś w przeciwieństwie do tego, co słuszne, na ogół służy interesom indywiduum jako takiego, bez uwzględniania dobra powszechnego „tak jak dogodne jest poświęcenie interesów swego kraju dla ministra pragnącego utrzymać w ten sposób swoje stanowisko”.12 Takie postępowanie jest jawnie nie do uzgodnienia z zasadą największego szczęścia. Zarazem Mili, choć stara się pokazać, że utylitaryzm Mili uznaje, że dogodne może oznaczać to, co dogodne czy użyteczne dla zapewnienia jakiejś chwilowej korzyści z naruszeniem reguły, „której przestrzeganie byłoby użyteczne w znacznie większym stopniu” (tamże, s. 39). Jest rzeczą jasną, że nie tylko jednostka, lecz również społeczeństwo, reprezentowane przez publiczną władzę, może ulegać pokusie dążenia w ten sposób do bezpośredniej, chwilowej korzyści. Mili przekonuje jednak, że dogodne w tym sensie nie jest naprawdę „użyteczne”. Jest szkodliwe. Nie może zatem być mowy o wyborze tego, co dogodne, usprawiedliwianym przez zasadę użyteczności. nie zasługuje na oskarżenia, na które, jak wydawało się niektórym, naraża go doktryna Benthama, dostarcza wielu wskazówek, że jego myśl porusza się w ramach benthamizmu. Można to całkiem łatwo dostrzec, jeśli uzgodnić jego rozważania nad tym, w jakim sensie zasada użyteczności poddaje się dowodowi.13 Mili zauważa najpierw, że szczęście uchodzi powszechnie za dobro.: „… szczęście każdego jest dobrem dla każdego i … wobec tego, szczęście ogółu jest dobrem dla ogółu ludzi.”14 Uwaga ta zakłada uznanie Benthamowskiej analizy takich terminów jak „społeczeństwo” i „powszechny interes”. Mili przechodzi następnie do wykazania, że szczęście jest nie tylko j a- kimś dobrem, lecz że jest jedynym dobrem: jest ostatecznym celem, którego wszyscy pragną i poszukują. Można przecież wysunąć zarzut, że niektórzy ludzie dążą do cnoty, pieniędzy czy sławy dla nich samych, i że takich rzeczy nie można określić właściwie jako szczęścia. Lecz fakt, że można dążyć do takich rzeczy dla nich samych, poddaje się wyjaśnieniu w terminach kojarzenia idei. Weźmy na przykład cnotę. „Pragnęliśmy jej pierwotnie i była ona motywem naszego działania wyłącznie jako źródło przyjemności, a zwłaszcza zabezpieczenia przed cierpieniem.” 15 Ale to, czego poszukujemy pierwotnie, jako środka zapewniającego przyjemność, może, dzięki skojarzeniu z ideą przyjemności, stać się upragnione samo przez się. A wówczas jest upragnione nie jako środek wiodący do przyjemności czy szczęścia, lecz jako jego część składowa. Ta linia rozumowania, odwołująca się do psychologii asocjacjonistycznej, jest oczywiście zbieżna z benthamizmem.
więcej