Rzeczywiście bowiem istnieje coś, co można nazwać intuicjami moralnymi, choć nie jest to coś tajemniczego i nie poddającego się wyjaśnieniu, lecz są to „powolnie organizowane wyniki doświadczeń gatunku”.54 To, co pierwotnie było indukcją z doświadczenia, w późniejszych pokoleniach może uzyskać dla jednostki siłę intuicji. Jednostka może rozumieć lub czuć instynktownie, że pewien sposób postępowania jest dobry lub zły, choć owa instynktowna reakcja stanowi wytwór nagromadzonego doświadczenia gatunku.
Podobnie, utylitaryzm z całkowitym powodzeniem może uznać prawdę przeświadczenia, iż doskonałość naszej natury jest celem, do którego powinniśmy dążyć. Ewolucja zmierza bowiem do wyłonienia najwyższych form życia. A choć szczęście jest celem najwyższym, jest czymś, co „towarzyszy owemu najwyższemu życiu, jakie każda teoria moralnego pouczania ma wyraźnie lub mgliście na uwadze”.55 Jeśli chodzi o teorię głoszącą, iż cnota jest celem postępowania ludzkiego, jest to po prostu pewien sposób wyrażenia doktryny, że naszym celem bezpośrednim powinno być spełnianie warunków osiągania owej najwyższej formy życia, do której zmierza proces ewolucji. Jeśli byłoby ono osiągalne, pojawiłoby się szczęście.
Nie trzeba dodawać, iż Spencer nie mógłby zasadnie twierdzić, że opiera swą teorię etyczną na teorii ewolucji, nie uznając ciągłości między ewolucją w dziedzinie biologii a ewolucją w dziedzinie moralności. A utrzymuje on, na przykład, że „sprawiedliwość ludzka musi być dalszym ciągiem sprawiedliwości podludzkiej”.56 Zarazem w wycofanej później przedmowie do piątej i szóstej części The Prin- ciples oj Ethics przyznaje, że doktryna ewolucji nie posłużyła za drogowskaz w oczekiwanym zakresie. Ale wydaje się, iż Spencer nigdy nie rozumiał, że proces ewolucji, traktowany jako fakt historyczny, nie mógłby sam przez się ustalić sądów wartościujących, które on wprowadzał nakładając je na interpretację owego procesu. Na przykład, jeśli nawet przyznamy, że ewolucja zmierza do wyłonienia pewnego typu życia ludzkiego w społeczeństwie i że tym samym okazuje się, że ów typ życia jest najbardziej przystosowany do przetrwania, nie wynika stąd koniecznie, iż jest on moralnie najbardziej godny podziwu. Jak dostrzegał T. H. Huxley, faktyczne przystosowanie do przetrwania w walce o byt oraz doskonałość moralną nie są koniecznie tą samą rzeczą.
Oczywiście, jeśli zakładamy, że ewolucja to proces teleologiczny zmierzający ku stopniowemu ustanawianiu porządku moralnego, sytuacja jest nieco inna. A choć założenie tego rodzaju tkwiło może w stanowisku Spencera, nie przyznawał się do żadnych takich założeń metafizycznych.
Leave a reply