Zainteresowania religijne Greena

Zainteresowania religijne Greena sprzeciwiają się zarazem wszelkiej redukcji nieskończonego Ducha do życia duchów skończonych, ujmowanych jako zwykły zbiór. Chce on wprawdzie uniknąć tego, co uznaje za jedną z głównych wad tradycyjnego teizmu, mianowicie przedstawiania Boga jako Bytu ponad światem i skończonym duchem. Przedstawia zatem życie duchowe człowieka jako uczestnictwo w życiu Boskim. Ale chce też uniknąć używania słowa „Bóg” po prostu jako oznaczenia bądź duchowego życia człowieka, pojmowanego ogólnie jako coś, co rozwija się w trakcie ewolucji kultury ludzkiej, bądź jako oznaczenia ideału wiedzy zupełnej, ideału, który jeszcze nie istnieje, lecz ku któremu poznanie ludzkie stopniowo się zbliża. Mówi wprawdzie o duchu ludzkim jako „identycznym” z Bogiem, lecz dodaje: „w tym sensie, że jest On wszystkim, czym duch ludzki może się stać”.14 Bóg jest nieskończonym wiecznym podmiotem, a z empirycznego punktu widzenia, jego zupełna wiedza odtwarza się stopniowo w podmiocie skończonym w zależności od zmian w organizmie ludzkim.

więcej

Ratowanie nauk moralnych przed empiryzmem

Humerowski program rozszerzenia królestwa nauki z badania pozaludzkiego świata materialnego na badanie samego człowieka, przez stworzenie nauki o naturze ludzkiej, znalazł częściowe urzeczywistnienie w pracach empirystów, poprzedników Milla. Psychologowie asocjacjoniści zmierzali do oparcia psychologii, owego badania życia umysłowego człowieka, na naukowej podstawie, a Bentham myślał o sobie, że rozwija naukę o życiu moralnym człowieka i o człowieku w społeczeństwie. Jak widzieliśmy, Mili uważał, że Benthamowska idea natury ludzkiej była wąska i krótkowzroczna, i w pełni uświadamiał sobie, że nauka o naturze ludzkiej nie poczyniła postępów porównywalnych z tymi, których dokonały nauki przyrodnicze. Toteż niedoszłemu twórcy logiki „nauk moralnych” nie może po prostu chodzić o sformułowanie w abstrakcyjnej i wyraźnej postaci metody czy metod dowodzenia, wykorzystywanych już do uzyskiwania imponujących konkretnych rezultatów. Jego dzieło musi być z konieczności próbne, musi być raczej wskazywaniem drogi, którą należy postępować w przyszłości, niż refleksją nad przebytą już drogą. W każdym razie było rzeczą naturalną, że Mili podnosił potrzebę rozwoju logiki nauk moralnych. Nie zamierzam sugerować, że pozostawał on wyłącznie pod wpływem swych brytyjskich poprzedników, bowiem francuska filozofia społeczna była dlań również czynnikiem pobudzającym. Ale było zrozumiałe, że przyjąwszy pewną ogólną orientację myślową, myśliciel, który chciał opracować logikę indukcji i którego zarazem interesowała głęboka myśl społeczna i reforma społeczna, musiał włączyć zagadnienie człowieka w społeczeństwie do dziedziny swych rozważań nad metodą naukową. Księga VI Systemu logiki jest zatytułowana: „O logice nauk moralnych i społecznych”. Przez nauki moralne Mili rozumie te gałęzie badań, które zajmują się człowiekiem, pod warunkiem, że nie są one ani ściśle matematyczne, ani nie dadzą się uznać za część nauk przyrodniczych. Pierwszy warunek wyklucza etykę praktyczną czy moralność, to znaczy etykę w tej mierze, w jakiej wyraża się ją w trybie imperatywnym. „Otóż tryb imperatywny jest charakterystyczny dla sztuki w odróżnieniu od nauki.”83 Warunek drugi wyklucza badanie stanów umysłu, o ile się je rozważa jako bezpośrednio uwarunkowane przyczynowo przez stany ciała. Badanie praw rządzących stosunkami między stanami umysłu należy do psychologii jako nauki moralnej, ale badanie praw rządzących doznaniami zmysłowymi, jako zależnymi w przybliżeniu od warunków fizycznych, należy do fizjologii, która jest nauką przyrodniczą. Przy- jąwszy, że uwzględniamy te zastrzeżenia, możemy powiedzieć, że nauki moralne obejmują psychologię, etologię, czyli naukę o tworzeniu charakteru84, socjologię i historię, choć nauka historii jest rzeczywiście częścią socjologii ogólnej, owej nauki o człowieku w społeczeństwie.

więcej

Bradley i religia

Istnieje jednak inny punkt widzenia, któremu Bradley daje wyraz. Utrzymuje, że istotą religii nie jest poznanie, nie jest też uczucie. „Religia jest raczej próbą wyrażenia, wszelkimi przejawami naszego jestestwa, pełnej rzeczywistości dobra. A jeśli się to dokonuje, religia jest zarazem czymś większym i czymś wyższym niż filozofia.” 82 Dokładne znaczenie tej definicji religii może nie być od razu oczywiste, lecz w każdym razie jest jasne, że nie jest rzeczą tak rozumianej religii wkraczanie w metafizykę. Religia może być jednak zjawiskiem i jest nim również filozofia. A „dopełnienie każdej z nich można znaleźć jedynie w Absolucie”88. Na podstawie tego, co powiedziano, jest oczywiste, że Bradley bynajmniej nie pragnie, tak jak niektórzy wcześniejsi idealiści brytyjscy, posługiwać się metafizyką do wspierania religii chrześcijańskiej. Lecz jest równie oczywiste, że nie podziela wyniosłego zaufania Hegla do możliwości speku- latywnej filozofii.

więcej

Bentham i schemat wzorowego więźnia

W 1791 r. Bentham ogłosił swój schemat wzorowego więzienia, tak zwany Panopticon, i zwrócił się do francuskiego Zgromadzenia Narodowego z myślą o ustanowieniu takiej instytucji pod jego auspicjami, proponując swe bezpłatne usługi nadzorcy. A choć Bentham był jednym z cudzoziemców, któremu Zgromadzenie przyznało w następnym roku tytuł obywatela, oferty jego nie przyjęto.10 Wydawało się początkowo, że podobne wysiłki skłonienia rządu brytyjskiego do urzeczywistnienia tego schematu wzorowego więzienia będą owocne. Ale ostatecznie spełzły na niczym, częściowo – tak w każdym razie skłonny był wierzyć Bentham – dzięki machinacjom króla Jerzego III. Parlament uchwalił jednak przyznanie filozofowi dużej sumy pieniędzy tytułem kompensaty wydatków poniesionych w związku ze schematem Panopticon.

więcej

Ogólna teoria matematyki Milla – kontynuacja

Tę sytuację można bodaj podsumować w następujący sposób. Według Milla rozwinięcie nauki o liczbie, czyli arytmetyki wymaga jedynie dwóch podstawowych aksjomatów, a mianowicie: „rzeczy, równe tej samej rzeczy, są równe między sobą”, oraz: „rzeczy równe, dodane do równych, dają sumy równe”, „oraz definicji różnych liczb”.36 Aksjomatów tych nie można raczej opisywać jako hipotez empirycznych, chyba że się miesza zdecydowanie psychologiczną kwestię sposobu dochodzenia do ich poznania z kwestią ich logicznego statusu. A choć Mili mówi o nich jako o prawdach indukcyjnych, mówi też o ich „niezawodnej prawdziwości”, uznawanej „od najwcześniejszych początków spekulacji myślowej”.37 Całkiem możliwe byłoby więc uznanie takich aksjomatów za koniecznie prawdziwe na mocy znaczeń użytych symboli słownych i za rozwinięcie formałistycz- nej interpretacji matematyki. Mili nie był jednak gotów przyznać, że podstawowe aksjomaty matematyki są zdaniami werbalnymi. Toteż będąc zdecydowanym podkopać twierdzę intuicjonistów, musiał interpretować owe aksjomaty jako uogólnienia indukcyjne, jako hipotezy empiryczne. A konieczność zdań matematyki musiał interpretować po prostu jako konieczność związku logicznego między przesłankami a wyprowadzonymi z nich wnioskami. Mili zarazem dobitnie uświadamiał sobie powodzenie, z jakim matematyka stosowana powiększa naszą wiedzę o świecie, i przechodził do uwag przypominających Galileusza, by nie wspomnieć o Platonie. Sądził niewątpliwie, że mówienie o prawach liczb, leżących u podstaw świata zjawisk, jest całkiem spójne z jego interpretacją podstawowych zasad matematyki. Ale choć było to spójne z twierdzeniem psychologicznym, że nasze poznanie prawd matematycznych faktycznie zakłada doświadczenie rzeczy, trudno było o spójność z twierdzeniem logicznym, że aksjomaty matematyczne są empirycznymi hipotezami. A widzieliśmy, jak sam Mili postawił się w trudnym położeniu usiłując wyjaśnić, w jakim sensie są to hipotezy.

więcej

Pewność absolutna

Wynik ostateczny jest mniej więcej następujący. W potocznym doświadczeniu stwierdzamy, że zdarzenia mają przyczyny. I doświadczenie, wraz z działaniem praw kojarzenia idei, może wyjaśnić naszą niezbitą pewność co do powszechnej ważności prawa przyczynowości. Prawo to może więc spełniać, w odniesieniu do wnioskowania naukowego, rolę, jaką Mili przypisuje przesłance większej sylogizmu. To znaczy, jest ono jednocześnie zapisem minionego doświadczenia i przewidywaniem tego, czego mamy oczekiwać. Jest regułą czy formą indukcji naukowej. Ponadto wnioskowanie naukowe zawsze potwierdza prawo przyczynowości, a nigdy go nie falsyfikuje. Jeśli faktycznie dochodzimy do błędnego wniosku i stwierdzamy, że A jest przyczyną C, gdy tak nie jest, ustalamy w końcu, że coś innego, powiedzmy B, jest przyczyną C, nie zaś, że C jest pozbawione przyczyny. Prawo przyczynowości jest zatem dla wszystkich celów praktycznych pewne i możemy bezpiecznie na nim polegać. Ale z czysto teoretycznego punktu widzenia nie jesteśmy uprawnieni do powiedzenia, że obowiązuje ono niezawodnie w leżących poza wszelkim doświadczeniem ludzkim rejonach wszechświata.

więcej

Błędy Jowetta

Możemy zasadnie dopatrywać się związku między dostrzeganiem przez idealistów nieadekwatności poglądu Benthama na naturę ludzką a odrodzeniem zainteresowań filozofią grecką, jakie nastąpiło w uniwersytetach, szczególnie w Oksfordzie, w ciągu XIX stulecia. Widzieliśmy już, że Coleridge traktował swą filozofię jako zasadniczo platońską co do inspiracji i charakteru. Ale odnowienie badań nad Platonem w Oksfordzie można wiązać w szczególności z nazwiskiem Benjamina Jowetta (1817-1893), który został członkiem Balliol College w 1838 r., a w latach 1855-1893 zajmował katedrę filozofii greckiej.

więcej

Filozofia Ferriera

Mimo, że zarówno Coleridge jak też Carlyle wygłaszali wykłady, próżno byłoby poszukiwać w ich dorobku systematycznego rozwinięcia idealizmu. By znaleźć pioniera w tej dziedzinie, musimy zwrócić się raczej do Jamesa Fredericka Ferriera (1808-1864), który zajmował katedrę filozofii moralnej w Uniwersytecie St. Andrews od 1845 r. aż do śmierci, a systematyczne postępowanie w filozofii uznawał za sprawę wielkiej wagi.

więcej

Teoria etyczna Spencera a teoria ewolucji

Rzeczywiście bowiem istnieje coś, co można nazwać intuicjami moralnymi, choć nie jest to coś tajemniczego i nie poddającego się wyjaśnieniu, lecz są to „powolnie organizowane wyniki doświadczeń gatunku”.54 To, co pierwotnie było indukcją z doświadczenia, w późniejszych pokoleniach może uzyskać dla jednostki siłę intuicji. Jednostka może rozumieć lub czuć instynktownie, że pewien sposób postępowania jest dobry lub zły, choć owa instynktowna reakcja stanowi wytwór nagromadzonego doświadczenia gatunku.

więcej

Rozróżnienie między intelektem naukowym a wyższym rozumem

Gdy chodzi o szeroki krąg wykształconej publiczności, wpływ myśli niemieckiej dał się odczuć najpierw w Wielkiej Brytanii dzięki pismom poetów i literatów, takich jak Coleridge i Carlyle.

więcej

Bradley i duchowa rzeczywistość – ciąg dalszy

Jeśli zatem opisuje się Absolut jako doświadczenie doznaniowe, termin ten zostaje użyty rzeczywiście w sposób analogiczny. „Czucie, jak widzieliśmy, dostarcza nam pozytywnej idei nierelacyjnej jedności. Owa idea jest niedoskonała, lecz wystarcza, by służyć nam jako pozytywna podstawa”66, to znaczy jako pozytywna podstawa ujmowania ostatecznej rzeczywistości. A rzeczywistość czy Absolut można opisać właściwie jako coś duchowego, o ile ducha daje się definiować jako „jedność wielości, w której zewnętrzność wielości zostaje całkowicie zagubiona”.67 W umyśle ludzkim znajdujemy zjednoczenie wielości, lecz jej zewnętrzność bynajmniej nie zostaje w pełni za- gubiona. Umysł ludzki jest więc jedynie niedoskonale duchowy. „Czysty duch urzeczywistnia się tylko w Absolucie.” 68

więcej

IDEALIZM ABSOLUTNY: BOSANQUET CZ. II

Bosanąuet utrzymuje, że w pewnym sensie prawdą jest powiedzenie, że świat jest dla każdego indywiduum jego światem, jest strumieniem jego świadomości: zbudowanym z jego postrzeżeń. „Świat rzeczywisty jest dla każdego indywiduum jawnie jego światem, jest obszarem i określeniem jego obecnego postrzeżenia, które to postrzeżenie nie jest w istocie rzeczywistością jako taką, lecz miejscem jego styczności z rzeczywistością jako taką.” 4 Musimy zatem odróżnić strumień świadomości rozważany jako ciąg zjawisk psychicznych i świadomość rozważaną jako „intencjonalną”, ukazującą jakiś system powiązanych wzajemnie przedmiotów.5 „Świadomość jest świadomością światła o tyle tylko, o ile świat przedstawia system, całość przedmiotów, oddziałujących na siebie, a zatem niezależnych od obecności czy nieobecności świadomości, która je przedstawia.”8 Możemy również uznać rozróżnienie między moim obiektywnym światem a tworami mojej wyobraźni. Możemy więc powiedzieć, że „cały świat jest dla każdego z nas tokiem naszej świadomości, o ile traktuje się go jako system przedmiotów, o których jesteśmy zobowiązani myśleć”.7

więcej